- Mówię poważnie!
Zirytowany i jednocześnie rozbawiony zbliżył się do niej o parę kroków. - Ale ja nie chcę wracać do Francji. Podoba mi się tutaj. Cofnęła się pod ścianę. - Na pewno szczęśliwszy byłby pan w Paryżu ze swoimi przyjaciółkami. O tej porze roku na pewno jest tam pięknie. - W Londynie też jest pięknie. - Ale nikt tutaj pana nie lubi! I nikt nie wie, że w ciągu ostatnich pięciu lat omal nie zginął z tuzin razy, służąc krajowi! Udał, że wygląda przez okno, żeby nie dostrzegła gniewu w jego oczach. - Nie mają pojęcia, jaki jestem czarujący - odparł gładko. - Przepraszam - powiedziała cicho, kładąc mu rękę na ramieniu. - To było okrutne z mojej strony. Odwrócił się do niej wolno. Nie znosił litości. - Myślę, że Londyn mnie polubi, gdy zostanę pani mężem, miłady. - Ale... - Jest pani bardzo popularna i darzona sympatią w towarzystwie. Raptem sobie uświadomił, że małżeństwo z panną Fontaine przyniesie mu liczne korzyści. Nie tylko pozwoli mu wkupić się na powrót w łaski wyższych sfer, ale otworzy przed nim wszystkie drzwi. W dodatku pełna temperamentu żona nie będzie przez cały czas wisiała na jego ramienia i wchodziła mu w drogę. - Ale ja nie zamierzam wychodzić za mąż. A już z pewnością nie za pana! Uśmiechnął się z lekka. - Więc nie powinna była pani się ze mną całować. Victoria znowu oblała się rumieńcem. - A czy małżeństwo nie przeszkodzi panu w uganianiu się za kobietami i hulankach? - odparowała z desperacją w głosie. Sin oparł ręce o ścianę po obu stronach jej głowy. - Nie bardziej niż pani we flirtowaniu, chodzeniu na bale, przyjęcia, zakupy, i co tam jeszcze pani robi. Nie umknęła oczami, tylko spojrzała na niego wyzywająco. - Najwyraźniej doskonale do siebie pasujemy - stwierdził i nachylił się ku jej ustom. Po pierwszej chwili zaskoczenia Victoria zarzuciła mu ręce na szyję. Jej natychmiastowa reakcja zrobiła na nim równie piorunujące wrażenie jak w ogrodzie lady Franton. Całował w życiu wiele kobiet, ale jeszcze żadna nie działała na niego tak mocno. Niechętnie oderwał wargi od jej ust. Victoria zamrugała oszołomiona. - Wyjdę za pana tylko przez wzgląd na dobre imię mojej rodziny - wyszeptała.