Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/dermatolog.cieszyn.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra12/ftp/dermatolog.cieszyn.pl/paka.php on line 5
Zbiegła po chwiejnej desce na ląd, dała nurka pod wyciągniętym łapskiem kapitana i

Zbiegła po chwiejnej desce na ląd, dała nurka pod wyciągniętym łapskiem kapitana i

  • Dobiesława

Zbiegła po chwiejnej desce na ląd, dała nurka pod wyciągniętym łapskiem kapitana i

18 August 2022 by Dobiesława

ruszyła pędem po żwirze, po kamieniach, wreszcie po ścieżce – tam, gdzie wedle jej wyliczeń powinno znajdować się miasto. Obejrzawszy się, zobaczyła, że Jonasz galopuje w ślad za nią, ciężko grzechocząc butami. Tylko gdzie mu tam było dogonić szybkonogą biegaczkę! W dodatku co innego długi habit, a zupełnie co innego leciutkie, niekrępujące ruchów satynowe pantalony. Nie było wątpliwości, że gdyby teraz właśnie odbywały się igrzyska olimpijskie, ta nowomodna europejska zabawa, to medal za szybkość biegu zdobyłby nie ścigający, lecz jego niedoszła ofiara. Pani Lisicyna najpierw wysforowała się o dwadzieścia kroków, potem o pięćdziesiąt, o sto. Już nawet tupotu prawie nie było słychać. Ilekroć jednak się oglądała, widziała, że uparty kapitan wciąż biegnie, biegnie i poddawać się nie myśli. Ścieżka była zupełnie pusta, po obu jej stronach widać było gołe łąki, ani jednego domu, tylko przysadziste zabudowania gospodarcze, ciemne, bezludne. Na nic innego niż własne nogi liczyć nie było można. Nogi sprawnie odbijały się od sprężystej ziemi: raz – dwa – trzy – cztery – wdech, raz – dwa – trzy – cztery – wydech, za to ręce im dalej, tym bardziej przeszkadzały. Wedle angielskiej nauki o sporcie prawidłowy bieg wymaga zwierciadlanych wymachów, energicznego udziału łokci i ramion, a o jakich wymachach można tu mówić, o jakim udziale, jeśli związane napięstki są przyciśnięte do piersi. Potem, kiedy ścieżka zaczęła z wolna się wznosić, dały o sobie znać kłopoty z oddechem. Naruszając zasady właściwej metody, pani Polina oddychała już i ustami, i nosem, i to nie z czwartego kroku na piąty, tylko jak tam szło. Kilka razy potknęła się, ledwie utrzymała na nogach. Tupot buciorów z wolna się przybliżał i uciekająca przypomniała sobie, że najnowszy regulamin olimpijski przewiduje oprócz sprintu, czyli biegu na krótki dystans, również stayering, zawody długodystansowców. Wyglądało na to, że w tej dyscyplinie zwycięstwo przypadłoby raczej bratu Jonaszowi. Mgła rozwiała się, a i świt powolutku nabierał sił, tak że wreszcie można było zobaczyć, jaki to dystans trzeba będzie pokonać. Z lewej, o wiorstę albo i półtorej, sennie szarzały dzwonnice miasta. Tak daleko tracąca siły pani Polina za nic by nie dobiegła; cała nadzieja w tym, że spotka kogoś, kto ją uratuje. A jeśli nie spotka? Na prawo, nie dalej niż o trzysta kroków, bielała na skale samotna wieżyczka, na oko sądząc – latarnia ostrzegająca żeglarzy. Przecież musi tam ktoś być! Pół biegiem, pół zwykłym krokiem, ciężko sapiąc, rzuciła się ku wąskiej, murowanej budowli. Trzeba by było krzyknąć, zawołać pomocy, ale na to już sił nie starczyło. Dopiero kiedy do latarni zostało tyle co nic, uciekinierka zobaczyła, że okienka są zabite deskami na krzyż, dziedziniec porósł burą trawą, a ogrodzenie jest na wpół zwalone. Latarnia była nieczynna, opuszczona! Polina biegła jeszcze przez chwilę, już bez żadnego sensu, po prostu z rozpędu. Potknęła się o kępkę trawy i padła tuż przed krzywo wiszącym skrzydłem rozwartej bramy. Podnieść się nie starczyło już sił, a zresztą po co? Zamiast tego oparła się na łokciach, odrzuciła w tył głowę i zakrzyczała. Nie żeby wezwać pomoc (kto ją tu usłyszy?), tylko z rozpaczy. Otom ja, Panie Boże, zakonnica Pelagia, w świecie Polina Lisicyna. Ginę! Wyrzuciwszy z siebie strach, odwróciła się w stronę zbliżającego się tupotu. Kapitan nawet się za mocno nie zasapał, tylko fizys jeszcze bardziej mu poczerwieniała. Przycisnąwszy ręce do piersi (wyglądało to, jakby błagała o litość), Polina Andriejewna powiedziała żarliwie: – Bracie Jonaszu! Co ja ci zrobiłam? Jestem twoją siostrą w Chrystusie! Nie gub żywej duszy. Myślała, że nie odpowie. Ale mnich zatrzymał się nad leżącą, otarł rękawem czoło i powiedział basem: – Własną duszę zgubiłem, to co cudzej mam żałować? Obejrzał się, schylił po leżący koło ścieżki wielki, porowaty kamień, podniósł go nad głowę. Pani Lisicyna tym razem nie mrużyła oczu, patrzyła w górę. Nie na swojego zabójcę –

Posted in: Bez kategorii Tagged: sesje playboya, agata segda, soda oczyszczona na raka przepis,

Najczęściej czytane:

starczył jeden błyskawiczny wyrzut prawego ramienia,

a intruz momentalnie oddalił się, wyjąc jak potępieniec. Innym razem pijak próbował zaczepiać Jean, zupełnie nie było wiadomo, jakie miał zamiary. Niania zepchnęła go ... [Read more...]

owym uśmiechem. - Lecz ...

ja powiem „tak”. - A co z całowaniem, milordzie? - spytała szeptem. Miała nadzieję, że panie Delacroix jeszcze śpią, a hrabia nie domyśli się, do czego ona ... [Read more...]

Ojciec... Santos skrzywił się z niesmakiem na to słowo.

Samuel „Willy” Smith nie pozostawił mu po sobie nic oprócz złych wspomnień. Był śmieciem, ale uważał się za lepszego od swojej latynoskiej dziewczyny. Kiedy zaszła w ciążę, nie zaproponował małżeństwa, nie dał dziecku swojego nazwiska. Nazywał Victora i jego matkę „meksykańskimi brudasami”, wykrzykiwał, że nie są nic warci. Santos do dziś pamiętał, jaką ogromną ulgę odczuł pewnego ranka, kiedy do ich drzwi zapukał szeryf z informacją, że Willy Smith nie żyje; ktoś poderżnął mu gardło w czasie bójki w barze. Czasami wspominał ojca i życzył mu wówczas miłego pobytu w piekle. Zatopiony w rozmyślaniach, dotarł wreszcie do sklepu i zanurzył w jego chłodnym wnętrzu. Odebrał sandwicze, zamienił kilka słów z ekspedientką i kilka minut później był z powrotem na ulicy z brązową torbą na zakupy pod pachą. Mieszkał z matką na Ursuline Street, w małym mieszkaniu na pierwszym piętrze. Dom był schludny, czynsz niski, ale doskwierał brak klimatyzaji. Zainstalowali wprawdzie niewielkie klimatyzatory w sypialniach i dzięki nim mogli przetrwać letnie miesiące, jednak w kuchni i bawialni panował czasami taki upał, że posiłki jadali w łóżku. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 dermatolog.cieszyn.pl

WordPress Theme by ThemeTaste