Edward potrząsnął głową.
- Poślubię tylko kobietę, którą kocham, a to jesteś ty, tylko ty i na zawsze ty. Zdradził ją wyraz jej oczu i Edward wstrzymał oddech w oczekiwaniu tego, co miał usłyszeć. - Proszę - błagała go Bella - nie patrz na mnie w ten sposób. - Dobrze - zgodził się łatwo. - A co powiesz na to? Chwycił ją w objęcia i obsypał pocałunkami. - Kocham cię - wyszeptał prosto w jej wargi. - Chciałem ci to powiedzieć w nocy, zanim stałaś się moja, ale nie mogłem. - Kochałeś mnie wtedy? Chociaż jeszcze myślałeś...? - Pokochałem kobietę, jaką jesteś. Ciebie, a nie twoją cnotę. Ale nie każ mi już dłużej czekać. Powiedz, czy odwzajemniasz moją miłość? Czy chcesz dzielić ze mną życie, nadzieje i pragnienia? Pozwolisz, bym cię kochał i wielbił na zawsze? - Tak! - Zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła do niego, szepcząc miłośnie w same jego usta: - Tak, tak, tak... - aż uciszył ją pocałunkiem. EPILOG - Jesteś szczęśliwa? - spytał Edward głosem wypełnionym czułością i pożądaniem. - Nie żałujesz? Bella uśmiechnęła się do niego i potrząsnęła głową. Leżeli w tym samym ocienionym różami, pachnącym basenie, ale teraz wspomnienie tamtego pierwszego razu wydawało się jej cieniem innego życia. Pamiętała fantazje, które wtedy snuła, teraz okazało się jednak, że rzeczywistość potrafi przekroczyć najśmielsze oczekiwania. - Przecież mam ciebie - szepnęła, całując go.. Bardzo szybko odkryła, że jej pocałunki sprawiają mu ogromną przyjemność. - Kochasz mnie? Bella skinęła głową. - Powiedz to - poprosił. - Chciałbym usłyszeć te słowa. - Kocham cię, mój najmilszy – odpowiedziała i roześmiała się miękko, bo ledwie pozwolił jej skończyć i pochwycił w ramiona, całując namiętnie, aż płatki róż unoszące się na wodzie zaczęły podskakiwać na falach, wywołanych ruchem ich ciał. Spędzenie miesiąca miodowego w Ukrytej Dolinie było jej wyborem i chociaż mogli go spędzić w dowolnym miejscu na ziemi, widziała w jego oczach, jak bardzo ucieszyła go jej decyzja. - Chcę, żebyśmy tu wracali na każdą naszą rocznicę - powiedziała, a potem pochyliła się i wyszeptała mu do ucha: - Czy wiesz, że jest czas na lunch, a od śniadania minęły już trzy godziny? - Jesteś głodna? - zapytał. - Tak. Ciebie - odpowiedziała i roześmiała się radośnie. Edward obserwował jej rumieńce i zastanawiał się, czy ona naprawdę wie, choć powtarzał to już tysiące razy, jak bardzo on ją kocha, jak kompletny był z nią jego świat i jak pusty byłby bez niej. - Tutaj? - zapytał. - W basenie? - Tęsknota i podniecenie zasnuły jej źrenice lekką mgiełką. Przez ostatnich kilka tygodni wypełnionych szaleństwem przygotowań do ślubu mieli niewiele okazji do intymności, ale w końcu znów miała Edwarda tylko dla siebie. W Zuranie zamieszkali w wynajętej willi, czekając, aż będzie gotowa ich własna. Edward nalegał, by mieli własny dom, zamiast mieszkać z rodziną, ale Bella koniecznie chciała, by jego położenie pozwalało na częste odwiedziny. Bella nie spodziewała się tak gorącego przyjęcia ze strony rodziny królewskiej i okazywane jej uczucie często przyprawiało ją o łzy wzruszenia. - Tak się cieszę, że Kate i Sam mogli przypłynąć na nasz ślub. - Są częścią naszej rodziny, więc nie mogło ich tu nie być. Bella była głęboko wzruszona. Edward nie tylko zobowiązał się łożyć na naukę jej przyrodniego braciszka, ale i ofiarował Kate pieniądze na powrót do domu i założenie własnej firmy. Bella myślała o tym wszystkim z czułością. - Wciąż mnie przeraża, kiedy myślę, jak bliska byłam poddania się moim strachom, zamiast głosowi serca. Gdybym cię straciła... - Nigdy bym na to nie pozwolił – odpowiedział z uczuciem. - Poza tym, to była moja wina, bo tak niesprawiedliwie cię osądziłem. Znalazłbym sposób, żeby otworzyć twoje serce na moją miłość i nigdy bym się nie poddał. Jesteś miłością mojego życia. Wierzę, że byliśmy sobie przeznaczeni, bo pasujemy do siebie jak dwie połówki orzecha. W oczach Belli zaszkliły się łzy wzruszenia. Kochała go tak mocno i taką samą miłość słyszała w jego głosie. - Chcę, żeby nasze pierwsze dziecko zostało poczęte tutaj - powiedziała. - W tej Dolinie, która jest częścią twojego dziedzictwa. Drżała, kiedy podniósł ją z wody i obdarzył namiętnym pocałunkiem. Holly Jacobs Szarmancki książę ROZDZIAŁ PIERWSZY Shey Carlson stała w hali przylotów niewielkiego lotniska w Erie w Pensylwanii i czekała na księcia. Nie wypatrywała bynajmniej jakiegoś wyimaginowanego księcia z bajki, ale prawdziwego następcy tronu - księcia Eduarda Matthew Tannera Ericsona z Amaru, narzeczonego Parker Dillon, jej najlepszej przyjaciółki. Niechcianego narzeczonego, narzuconego Parker przez ojca. Jak zaskakujące bywają koleje losu! Shey, dziewczyna z nizin społecznych, będzie witać prawdziwego potomka