Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/dermatolog.cieszyn.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra12/ftp/dermatolog.cieszyn.pl/paka.php on line 5
że chowa się za fikusem i zerka na foyer przez cieniutkie gałązki.

że chowa się za fikusem i zerka na foyer przez cieniutkie gałązki.

  • Dobiesława

że chowa się za fikusem i zerka na foyer przez cieniutkie gałązki.

18 August 2022 by Dobiesława

- Ależ Shelby... - Głos Lydii zadrżał i Shelby zatrzymała się pod drzwiami. Odwróciła się i zobaczyła autentyczny smutek w ciemnych oczach Lydii. - ...Stęskniłam się za tobą, nińa. Odkąd ciebie nie ma, w tym domu jest tak zimno. Shelby miała wrażenie, że topnieje lód wokół jej serca, bo przecież ta kobieta wychowywała ją od czasu, gdy Jasmine Cole wybrała śmierć zamiast hańby rozwodu. To właśnie w ramionach Lydii Vasquez przestawała się bać, to w jej obfity biust wtulała głowę, żeby usłyszeć bicie dobrego serca, to Lydia zachęcała ją, żeby nie rezygnowała z marzeń, i pocieszała, kiedy coś się nie udawało. Lydia smarowała jodyną jej zadrapane kolana, strofowała szybką jak karabin maszynowy hiszpańszczyzną, kiedy Shelby popełniła błąd, albo mrugała porozumiewawczo i przymykała oko, kiedy Shelby „pożyczała” klucze do ojcowskiego pontiaca 1940. - Nie mogę tu zostać - powiedziała Shelby, kładąc ręce na pulchnych ramionach Lydii. - Nie na zawsze, nie. Ale może na kilka dni? To by mu sprawiło taką ulgę... taką radość. - Kiwnęła głową w 11 stronę patio na tyłach rezydencji, gdzie sędzia wciąż siedział obok basenu. - I mnie też. Por favor. Kilka dni. Semana. - Tydzień? - zapytała Shelby. - Mowy nie ma. Nie dam rady. - A cóż by to szkodziło? Twojemu ojcu by się to spodobało, a ja... ja dopilnowałabym, żebyś ździebko przytyła. Od twojego wyjazdu wiele się zmieniło. - Zacisnęła wargi, tak że widać było wokół nich zmarszczki. - On nie jest... no, wiesz... nie jest tym, czym go nazywasz. Monstruo. Shelby musiała się uśmiechnąć. - Potworem, Lydio. Nie monstrum. Nie przekręcaj słów. - Si. Potworem. - Ja... pomyślę o tym. - Zrób to, a ja będę się modliła. Do Matki Boskiej i... - Ona sobie poradzi. Nie musisz wzywać wszystkich świętych - rzuciła Shelby. Na to małe bluźnierstwo przerażenie pojawiło się na pucołowatej twarzy Lydii. Shelby wybuchnęła śmiechem i ucałowała ją w policzek. - Pozwól, że załatwię to po swojemu, dobrze? Nie potrzebuję ani ciebie, ani Najświętszej Dziewicy, ani nawet Pana Boga, żeby mi mówili, co mam robić. Kiedy Shelby wyciągnęła rękę do klamki frontowych drzwi, Lydia przeżegnała się z prawdziwie religijnym żarem i zaczęła mamrotać po hiszpańsku o upartych, nierozsądnych młodych kobietach, które nie wiedzą, gdzie jest ich miejsce na ziemi. Shelby usłyszała tylko połowę z tego potoku słów, ale zrozumiała, o co z grubsza chodzi, i zdecydowanie zamknęła drzwi. Nie miała ochoty przebywać pod jednym dachem z ojcem. Nie wyobrażała sobie, jak mogłaby rozpamiętywać wszystkie nadzieje, marzenia i rozczarowania, które przeżywała przez pierwsze osiemnaście lat swojego życia, ale pozostać tutaj, blisko człowieka, który tak brutalnie zniszczył jej życie... to miało sens, jeśli chciała się dowiedzieć, co dokładnie zdarzyło się przed dziesięciu laty i jaką on odegrał rolę w tej gigantycznej grze pozorów. Nogi lekko się pod nią uginały, kiedy szła do cadillaca, ale bez wahania usiadła za kierownicą; poczuła, że fotel parzy jej uda. Przekręcając kluczyk w stacyjce, zerknęła na dom i mogłaby przysiąc, że jedna z zasłon w gabinecie sędziego lekko się poruszyła. Czyżby zrobił to jej ojciec? Lydia? Ktoś inny? Ale właściwie to było bez znaczenia. Shelby wsunęła okulary na nos, cofnęła się prawie do rogu garażu, a potem ruszyła gwałtownie, zwiększając obroty silnika. Pod pewnymi względami łatwiej byłoby zatrzymać się u ojca, ale mimo wszystko nie była gotowa na takie upokorzenie. Jeszcze nie. Czy istnieje lepsze miejsce, żeby odkryć jego tajemnice? Żeby z nim porozmawiać w nadziei, że się otworzy i powie prawdę? - Do diabła z tym wszystkim - mruknęła pod nosem i pojechała swoim wielkim samochodem do centrum miasteczka, do starej kamienicy, w której kiedyś przyjmował pacjentów doktor Pritchart. Wciąż bolała ją głowa. Ross McCallum miał wkrótce znaleźć się na wolności. Nagle zaciśnięte na kierownicy palce zrobiły się mokre od potu, a serce zaczęło walić jak młotem. Shelby czuła gorycz w gardle, zacisnęła zęby i próbowała się skoncentrować, kiedy wjeżdżała do centrum Bad Luck i kliniki, w której kiedyś leczono ją na wszystkie choroby, od bronchitu po zapalenie spojówek. Budynek się nie zmienił. Miał trzy piętra, a na parterze w szybach odbijały się promienie słońca, bo wstawiono szyby, dodatkowo wzmocnione drutem. W pobliżu frontowych drzwi znajdowała się popielniczka, jak zawsze. 12 Zainstalowano klimatyzację, a w niegdyś wyłożonych linoleum korytarzach teraz leżała brązowa wykładzina. Na szklanych drzwiach na drugim piętrze, przez które dawniej wchodziło się do gabinetu Pritcharta, teraz przybita

Posted in: Bez kategorii Tagged: jaki są rasy psów, joanna przetakiewicz synowie, sykut jeżyna w ciąży,

Najczęściej czytane:

programu, ...

inne zaś jawiły się jako prawdziwe wydarzenia. Pustynna równina. Straszna susza. Malutki słoń, którego urodziła wyczerpana słonica. Niepewnie stanął na nogach, pokryty mazią i resztkami ... [Read more...]

...

nie tęskni za Quincym. - Mają tu bardzo dobre żeberka - powiedział Vince. - Świetnie. ... [Read more...]

- wszyscy uciekamy. A dzisiaj? Na pewno nie ja! Niech to szlag! Nie

poddam się bez walki! - Mam zamówienie do tego pokoju... - Spierdalaj od moich drzwi! ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 dermatolog.cieszyn.pl

WordPress Theme by ThemeTaste